sobota, 6 czerwca 2015

Trzy..dwa..jeden..START!

Wstałam dzisiaj caała w skowronkach, zmotywowana i pełna pozytywnej energii! To chyba przez tą boską pogodę! Mimo, że za mną ciężki stresujący rok na studiach i nie ważne, że sesja jeszcze przede mną! Ciiii! Ja już jestem myślami na wakacjach, na plaży, na rowerze, rolkach!


W związku z tym, że szykują się w moim życiu nie lada zmiany, a chyba każda z Nas marzy, aby w TEN dzień wyglądać najpiękniej, żeby ukochany aż zaniemówił z wrażenia! Ja też tak mam! I mimo, iż ten moment składania przysięgi jest najważniejszy, chciałabym aby cały ten dzień, wieczór był cudowny..

Chciałabym w tym dniu wyglądać jak najpiękniej! Emanować pewnością siebie! Kroczyć swobodnie główną nawą w Kościele w drodze do mojego Ukochanego i skupić się tylko na Nim, na Nas, na naszej przyszłości, na tym co się zaraz wydarzy... cieszyć się tą chwilą, w której staniemy się rodziną, małżeństwem... nie chce iść i zadręczać się myślami, czy dobrze wyglądam, czy nigdzie nie wychodzi mi jakaś niepożądana fałdka, fałdeczka, czy suknia dobrze leży, nie opina się nie odstaje, czy nie wyglądam jak goryl, albo czy nie wyrosła mi druga broda... Nie chcę za żadne skarby świata! Iść i się zastanawiać non stop jak mam się ustawić, jaką pozę przyjąć, żeby chociaż na zdjęciach pamiątkowych dobrze wyglądać, żeby wspominając ten dzień nie żałować i nie mieć zawsze z tyłu głowy myśli, że mogłam się przyłożyć, spiąć dupsko i postarać się, przecież miała tyle czasu!


Wiem, że niektórym to może się wydawać puste i egoistyczne! Może i jest trochę egoistyczne, ale podejrzewam, że większość osób w takiej sytuacji ma podobne myśli, bo w końcu to na Nas oczy wszystkich zgromadzonych, rodziny i znajomych, będą caaałą noc spoczywać na Nas! Jestem tego w pełni świadoma, bo miałam już wielokrotnie przyjemność być gościem, świadkiem na zaślubinach innych zakochanych par :) Z tej perspektywy wiem, że i nie ja jedna mam mętlik w głowie z tego powodu i to mnie troszeczkę uspokaja...

Chciałabym w tym dniu wyglądać wyjątkowo, ale żeby to osiągnąć muszę włożyć w to trochę wysiłku.. Może i nie należę do nader puszystych osób, ale chudzielcem też nikt mnie nie nazwie.. Niestety moje studia wymagają poświęcenia dużej ilości czasu i zaangażowania... dodatkowo stres i zbyt krótka doba, nie sprzyjają utrzymaniu linii, szczególnie kiedy ktoś (patrz : "ja" ) zajada stres, zmęczenie i nudę (a ślęczenie nad książkami od rana do nocy do super porywających zajęć nie należy)...

Jestem w pełni świadoma co chcę osiągnąć i zmotywowana jak nigdy! A to wszystko dlatego, że data już jest ustalona, wszystko zaklepane, a zegar tyka, i nie mogę już powiedzieć, że aa tam zacznę od jutra, od poniedziałku, od pierwszego..! Nie i już! Mimo, że mam rok z ogonkiem i dla niektórych to się może wydawać, że to szmat czasu.. ja nie chcę zostawiać niczego na ostatnią chwilę i nie chcę, aby efekt trwał a nie prysną jak bańka mydlana w momencie jak powiemy sobie "tak"...

Jeżeli już coś mam zmieniać w swoim życiu to na stałe chcę, aby te zmiany były trwałe. Chcę żyć zdrowiej, mieć masę energii, a wiem że mogę to osiągnąć przez wprowadzenie paru zmian w mojej diecie, wprowadzenia aktywności i paru zmian w codzienności... Mam nadzieję że do czasu ślubu uda mi się zdobyć wymarzoną sylwetkę, której nie powstydziła by się żadna przyszła panna młoda...





A teraz zmykam na rowerek, taki mały kroczek do celu, a w taką piękną pogodę to tylko sama przyjemność! 

Miłego dnia, pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz