niedziela, 7 czerwca 2015

Keep calm and move on

Naszedł czas aby coś postanowić, wyznaczyć sobie granice, cele i sposób działania! 


Każdy zna już od podstawówki zasady zdrowego odżywiania, gorzej się robi jak przychodzi co do czego i chcemy je prowadzić w życie! Ale przecież wszystko jest możliwe i dla chcącego nic trudnego.

Od czego warto zacząć? Od siebie! Od przeanalizowania swojej diety, muszę Wam powiedzieć, że w moim przypadku to zadziałało! Spisałam każdy, dosłownie KAŻDY kęs jaki wpadł mi do ust w ciągu 7 dni. Ważne jest aby siebie nie oszukiwać i potraktować to poważnie i nie przechodzić na ten czas na żadną cudowną dietkę! Szczerze, bardzo mocno się zdziwiłam jak przejrzałam swoje notatki, po skończeniu swojego eksperymentu... nagle zauważyłam ile razy podjadałam, skubałam coś w między czasie, dorzucałam sobie coś ekstra typu chipsy, czekoladkę, loda, ile razy kupiłam, albo jadłam coś na mieście i to nie koniecznie zdrowego... był to co prawda bardzo burzliwy czas, dzień po dniu pełen zaliczeń, wejściówek, tu jakieś kolokwium, tu egzamin praktyczny, tu wieczorek u teściów przyszłym, piwko ze znajomymi... no i się nazbierało tak, że szczena mi opadła i klapki z oczu spadły...

I nagle zdałam sobie sprawę w jakie błędne koło wpadłam, powtarzając sobie co chwilkę, że to przecież ostatni raz, że od poniedziałku dieta, że przecież w sumie mi to w biodra nie pójdzie bo wszędzie jeżdżę rowerem.... tu tu srutu majtki z drutu! I zamiast zjeść pyszne, polskie jabłuszko, ja wybierałam rogalika, pączka, albo batonika... zamiast sałatki - pizze, zamiast sobie zrobić kanapkę przed wyjściem z domku - to kupowałam na mieście te z majonezem wylewającym się z każdej strony (tylko takie serwują na uczelni) ... i ani się tym człowiek nie naje, ani to zdrowe, ani nawet oszczędne... 


Wiec powiedziałam sobie DOŚĆ!! Nie po to wałkowane mam już od kilku lat na studiach, że zdrowa dieta to podstawa dla dobrego samopoczucia, jaki ma zbawienny wpływ na stan naszego zdrowia. O zapobieganiu chorobom układu krążenia, nadciśnieniu, cukrzycy, kamicy żółciowej, osteoporozie, niedoborom odporności, niedoborom witamin, niedokrwistości, chorobom nowotworowym, (tak można bez końca i książkę nie jedną przytoczyć), o otyłości i nadwadze nikomu przypominać nie trzeba! Aż się we mnie zagotowało, że jak to możliwe, że pod latarnią najciemniej?

A najbardziej zabolał mnie fakt, że ja to ja, ale z moją wiedzą, zamiast dbać o swoich najbliższych, o mojego ukochanego, zamiast wbijać im uparcie do główki te proste zasady, zamiast serwować im zdrowe jedzonko i dawać dobry przykład... namawiam ich na pizze, fast foody, szybkie byle jakie jedzenie, nieraz gotując sama szybkie i niekoniecznie zdrowe jedzenie...


Oczywiście nie chcę też popaść ze skrajności w skrajność, ale zdrowe żywienie, zdrowy styl życia, polega przecież na dokonywaniu mądrych wyborów, podejmowaniu przemyślanych decyzji! Wiadomo, że w życiu czasami tak jest i musimy pójść na kompromis, i można sobie pofolgować, ale może warto ograniczyć te dni do jak najmniejszej liczny i/lub nadrobić w późniejszym czasem jakąś modrą, zdrową, kolacją? Przecież zdrowe odżywianie to nie tylko sałata i woda... Mylę się?


Miłego dnia, pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz